Dzień 4.
Zaczynamy od mapki:
Old Orchard Beach
Piękną słoneczną pogodę postanowiliśmy wykorzystać na poranny (no dobra, bez przesady, pewnie dochodziło już południe) spacer po plaży.
Old Orchard Beach to turystyczna miejscówka, ma ładną szeroką plażę i charakterystyczne zabudowane molo. Niestety byliśmy tam już poza sezonem i nie dało się na nie wejść.
Przemek pokazał którędy domu…
Tak wyglądałam przez większość tego wyjazdu:
W Ameryce wszystko jest większe, nawet mewy.
Z moczeniu nóg w oceanie i podziwianiu widoków skierowaliśmy się do Portsmouth, ale po drodze mieliśmy jeszcze jeden przystanek: w sklepie pełnym czekolady, czekoladek i czekoladowych słodkości. Jednak pojechaliśmy tam, nie po to, żeby jeść (chociaż nie wyszliśmy z pustymi rękami), ale po to, żeby zobaczyć jedynego na świecie Czekoladowego Łosia naturalnych rozmiarów !!
Łoś ma na imię Lenny, jest zrobiony z 850kg mlecznej czekolady i ma – uwaga – ponad 16 lat ! Raz na jakiś czas Lenny jest glazurowany ponownie, żeby odświeżyć mu „sierść”. Na zdjęciu powyżej widać również jeziorko, które zrobione jest z białej czekolady pomalowanej barwnikiem, a także niedźwiadki, które Lenny dostał na urodziny <3
Oczywiście w sklepie musi cały czas być utrzymywana odpowiednia temperatura, żeby łoś się nie rozpuścił.
Mniej więcej tak wyglądałyśmy z Martą podczas buszowania w tym czekoladowym raju.
Następny przystanek to…
Portsmouth, NH
Portsmouth to trzecie najstarsze miasto USA – powstało w 1623 roku. Na zdjęciu powyżej widać zabudowania Strawbery Banke Museum – muzeum historycznego składającego się z 40 budynków. Oglądaliśmy je tylko z zewnątrz.
Starówka jest bardzo przyjemna, kawiarenki, sklepiki, a tam takie cudeńka:
Będąc w Portsmouth trzeba zobaczyć łódź podwodną USS Albacore.
Łódź stoi sobie tak po prostu na trawniku. Wcześniej była jednostką prototypową, w którą wpakowano mnóstwo nowych technologii, wpakowano załogę i wypuszczono w morze 🙂
Moja mina poniżej mówi wszystko, co myślę na ten temat.
Ale łódź nie zatonęła. Nawet wróciła i wszyscy przeżyli. A potem wykopali kanał, wpłynęli tam łodzią, wypompowali z niego wodę i zrobili wokół muzeum USS Albacore.
Zwiedzanie jest bardzo przyjemne, wszystkiego można dotykać i próbować wciskać się w każdą możliwą szczelinę tego wnętrza (nie ma ich zbyt dużo, obstawiam, że załoga nie była ani za gruba, ani za wysoka).
Na zdjęciu powyżej widać dziesięć (!) łóżek. Na zdjęciu poniżej kolejne trzynaście.
- Tu Marta telegrafistka.
- A tu otwierana umywalka.
A poniżej instrukcja… obsługi WC. Powodzenia! 😉
- Marynarz Czoper 🙂
Warto porozmawiać z panem, który pracuje w sklepiku przy tym muzeum – należał do załogi USS Albacore i chętnie o tym opowiada.
Słońce zachodzi, a my wracamy do Nashua, by następnego dnia skierować się w stronę Filadelfii i Waszyngtonu. Do następnego!
EDIT 27.10.2014
A tu relacja filmowa:
4 komentarze
[…] USA, day 4, Old Orchard Beach, Portsmouth […]
[…] Po więcej szczegółów zapraszam do tego posta. […]
[…] 4: Old Orchard Beach, Portsmouth i […]
[…] Dzień zakończyliśmy krótkim spacerem po Portland i kolacją we włoskiej knajpie, znaleźliśmy nasz motel w Biddeford, a następnego dnia czekała nas kolejna przygoda: pierwsze plaże i czekoladowy raj, w którym spotkaliśmy… czekoladowego łosia! Ale o tym przeczytacie tutaj. […]